Pierwsze dni w przedszkolu – o czym warto wiedzieć?
Dla wielu rodziców posłanie dziecka pierwszy raz do przedszkola wiąże się z dużym niepokojem. Istnieje bowiem obawa czy i w jaki sposób nasze dziecko zaakceptuje tą zmianę związaną z rozstaniem z rodzicem, nowym miejscem, innymi rówieśnikami jak również przystosuje się do panujących tam zwyczajów. Zarówno dla rodzica jak i dla dziecka jest to ogromna zmiana.
Należy jednak pamiętać, że każda zmiana daje szansę na rozwój.
Posyłając dziecko do przedszkola starajmy się nie traktować tego w kategoriach smutnej konieczności. Zauważmy pozytywy. Z psychologicznego punktu widzenia u większości trzy latków rozwija się potrzeba kontaktów społecznych z rówieśnikami, dlatego jest to dobry czas na rozpoczęcie przygody z przedszkolem. Ponadto zdobyte w przedszkolu doświadczenia są jedyne w swoim rodzaju. Grupa przedszkolna daje możliwość poznania podstawowych zasad życia w społeczności. Zasady obowiązujące w kontaktach z ludźmi musi poznać każdy i przedszkole bardzo się w tym przydaje. Dziecko nauczy się nie tylko współpracy z rówieśnikami, nabiera odwagi i wiary we własne możliwości. Przedszkole stanowi doskonałe przygotowanie do szkolnych obowiązków. Dziecko uczy się koncentracji, wypełniania poleceń, rozwija samodzielność.Do czego musi przyzwyczaić się 3-latek?
Przede wszystkim do tego, że zostanie pozostawiony w nowym miejscu bez mamy i taty. Będzie nowa pani, będą koledzy, będzie nowy rytm dnia. Dzieci mają swoje przyzwyczajenia, które ulegną zmianie. Do tej pory były w centrum uwagi w rodzinie a teraz będą częścią grupy. To dla większości z nich jest trudne. Niektóre dość szybko odnajdują się w nowych warunkach. Innym jest trudniej, ale niezależnie od tego powinny w nowym miejscu czuć się bezpiecznie. O to dbają nauczyciele i wychowawcy.Jak przygotować dziecko do pobytu w obcym miejscu?
Trzeba mu powiedzieć, że pójdzie do nowego miejsca, do przedszkola, warto opowiedzieć, jak w nim jest i zwrócić przede wszystkim uwagę na pozytywy – dużo atrakcji, kolorowe zabawki, ciekawe zabawy. Warto wcześniej zrobić sobie spacer w okolicy przedszkola aby dziecko oswoiło się z okolicą. Można opowiedzieć dziecku o tym jak sami chodziliśmy do przedszkola w dzieciństwie. Co wspominamy najmilej. Może się zdarzyć, że w pierwszych dniach pobytu w przedszkolu dziecko nie będzie miało apetytu, będzie płaczliwe i będzie tęsknić do domu. To się zdarza.Adaptacja dziecka w przedszkolu bez stresu.
Bardzo często zdarza się tak, że to rodzice mają ogromny problem z rozstaniem z dzieckiem. Należy pamiętać, że sukces adaptacyjny zależy głównie od nich. Dziecko widzące pewnego siebie, uśmiechniętego, spokojnego rodzica znacznie łatwiej i chętniej zostanie w swojej grupie. Jeśli rodzice pokazują mu, że sami nie są swojej decyzji pewni, wahają się, okazują emocje – to wzbudza niepokój także u dziecka. Kiedy rodzice przyprowadzą dziecko do przedszkola, powinni rozstać się z nim w miarę szybko, tylko jeden raz. Należy unikać powracania, zaglądania przez okno sali. Dziecko może płakać, ale zaufajmy nauczycielowi. Wychowawcy wiedzą jak sobie z tymi zachowaniami radzić.Ile trwa adaptacja dziecka w przedszkolu?
Adaptacja dziecka w przedszkolu trwa od dwóch tygodni do miesiąca a czasami dłużej nawet dłużej, w tym czasie dziecko będzie z pewnością dopytywało i sprawdzało, czy to nowe miejsce, którym jest przedszkole jest na serio. Wtedy trzeba mu pokazywać i mówić, że tak, do przedszkola trzeba chodzić codziennie, tak jak mama i tata chodzą do pracy. Dziecko zrozumie z czasem, że przedszkole jest jego nowym miejscem spędzania czasu. Pytajmy codziennie dziecko, o to, co dziś zbudowało, narysowało, z kim i jak się bawiło. Dzieci chętnie opowiadają o swoich małych sukcesach. To je wzmacnia i daje odwagę na każdy kolejny dzień w przedszkolu. Jeśli dziecko nie chce mówić o tym co się wydarzyło nie zmuszajmy go do tego i nie wypytujmy nadmiernie. Z czasem maluch sam zacznie opowiadać o swoich przeżyciach. Czasami po wyjściu z przedszkola dziecko chce już zapomnieć i odciąć się od tego co było. Dzieci chętniej wracają do swoich przeżyć wieczorem i opowiadają je same rodzicom tuż przed snem lub przy kąpieli. Adaptacja nie musi być trudna, wszystko zależy od podejścia do niej dorosłych. Trzeba pamiętać, że małe dzieci budują swój świat podobnie, jak dorośli i to ich postawy i zachowania najczęściej powtarzają. Jeśli rodzice okażą spokój i pewność – dzieci także wkrótce przejmą te zachowania, bardzo szybko opanowują sytuację. Wkrótce zobaczycie jak Wasze dziecko świetnie bawi się w grupie.A zatem Rodzicu! aby to wszystko się powiodło:
- Musisz być pewni swojej decyzji o posłaniu dziecka do przedszkola. W obecności dziecka nie powinieneś poddawać w wątpliwość tego, czy dobrze czy źle robisz. Dziecko momentalnie wyczuje Twoje wahanie, co z pewnością nie pomoże mu w adaptacji.
- Jeśli to możliwe, rozsądnym pomysłem jest odprowadzanie dziecka w tych pierwszych dniach przez tego z rodziców, który jest bardziej przekonany do tej decyzji i mniej emocjonalnie reaguje przy rozstaniu z dzieckiem.
- Mów pozytywnie o przedszkolu, ale nie idealizuj go zanadto. Przedstaw je jako przyjemne miejsce, w którym będzie spotykało się z rówieśnikami i uczyło się mnóstwa nowych rzeczy.
- Pozwól dziecku zabrać do przedszkola ukochanego misia lub inną zabawkę. Dzięki temu nie będzie się czuło osamotnione.
- Nie przedłużaj pożegnań i nie roztkliwiaj się przy dziecku.
- Początkowo odbieraj dziecko wcześniej i stopniowo wydłużaj jego pobyt.
- Zapewniaj dziecko, że wrócisz po niego, podając porę przybycia, np. po obiedzie. Niezwykle istotne jest spełnianie tych umów od samego początku. To budzi zaufanie i dziecku łatwiej rozstać się z rodzicem, który każdorazowo przychodzi po niego w ustalonym czasie.
- Jeśli to możliwe przez początkowy okres nie przychodź po dziecko jako ostatni.
- Zadbaj o wygodne ubranie dziecka. Pozostaw w szafce w szatni dodatkowe ubrania na zmianę.
- Warto zaufać kompetencjom i doświadczeniu personelowi przedszkola nawiązać kontakt z wychowawcą grupy i współpracować z nim. Nauczyciel chętnie poinformuje rodzica o tym, jak dziecko zjadało posiłek, jak się zachowywało, jak radzi sobie podczas zabaw z rówieśnikami.
Tego nie należy robić. Unikaj błędów!
Niektóre twoje zachowania, choć intuicyjne i wynikające z dobrej woli, mogą zaburzyć proces adaptacji albo nawet zniszczyć to, co udało się osiągnąć do tej pory.
Rodzicu - oto, czego nie powinieneś robić.- Nie płacz. Nigdy nie pozwalaj sobie na taką słabość. W oczach dziecka tworzysz wówczas tragedię – dzieje się coś naprawdę złego.
- Nie znikaj bez pożegnania. Twoje dziecko może odnieść wrażenie, że je porzuciłeś!
- Nie ulegaj, gdy dziecko płacze. Jeśli zmienisz zdanie i powiesz No dobrze, masz dziś gorszy dzień, wracamy albo nie idziemy do przedszkola – to uwierz, twoja pociecha nie odbierze tego jak wyjątek. Raczej zrozumie, że jednak jest inna opcja, więc warto płakać, nawet bardzo długo aby osiągnąć swój cel.
- Nie nagradzaj i nie przekupuj. Nie tędy droga. Jeśli malec chwali się, że nie płakał, powiedz lepiej – Brawo, kochanie! Byłeś dzielny, przedszkole jest całkiem miłe.
- Nie zaglądaj do sali po pożegnaniu. W ten sposób tylko utrudnisz dziecku rozpoczęcie dnia. Może się nawet zdarzyć, że pożegnanie było całkiem spokojne, - Nie kłam że będę w szatni lub, że wychodzę tylko na chwilkę. Dziecko przestanie ci ufać i wszystko stanie się jeszcze trudniejsze.
- Nie zawstydzaj i nie porównuj. To jest Twoje dziecko, które jest wyjątkowe. Nie porównuj je do innych dzieci – ono nie poczuje się przez to zmobilizowane, ale raczej upokorzone. Nie mów też Taki duży chłopczyk, a płacze, wstydź się i nie pozwalaj innym na zawstydzanie twojego dziecka.
Jeśli tylko będziecie trzymać się tych reguł, proces adaptacji nie powinien trwać dłużej, niż kilka tygodni. I potem jedyne, co zobaczycie, to radosne dziecko, które szybko daje buziaka, bo koniecznie musi już biec do swoich kolegów i koleżanek.
POWODZENIA!
Opracowała psycholog Marzena Walicka* * * * * * * * * *
DZIECI W WIRTUALNEJ SIECI, czyli jak chronić dziecko przed zagrożeniami wirtualnego świata?
broszura_dzieci-w-wirtualnej-sieci_2021.pdf
* * * * * * * * * *
DZIECIOM TRZEBA MÓWIĆ PRAWDĘ
Małgorzata Solecka
Niemal każdy rodzic chce uchronić dziecko przed trudnymi przeżyciami i złymi emocjami – strachem, bólem, rozpaczą. Poinformowanie dziecka o swojej (lub drugiego rodzica) poważnej chorobie, zwłaszcza jeśli rokowania są niepomyślne, jest jednym z najtrudniejszych momentów w całej perspektywie choroby.
Ale i pacjenci, którzy przeszli leczenie onkologiczne, i eksperci są jednomyślni: prawdy zatajać nie można. Taka strategia przynosi same szkody, zarówno choremu jak i jego dziecku i całej rodzinie.
- Synowi powiedzieliśmy od razu, jak czekałam na ten wynik z biopsji, to już takie były podejrzenia, więc syn już wiedział, żeśmy rozmawiali. A córka, ona coś czuła, bo ja cały czas płakałam, się denerwowałam. Dużo żeśmy z mężem rozmawiali już jak ona spała. Ale ona wyczuła, że coś jest nie tak – wspomina jedna z pacjentek.Wielu chorych onkologicznych zmaga się z myślami jeszcze przed ostateczną diagnozą lub tuż po niej: „Dzieci mają prawo do beztroski. Nie muszą wiedzieć”. „Są za mali, nie zrozumieją”. – Takie myślenie jest błędne – przekonuje Agnieszka Paczkowska, psycholog z Fundacji Hospicyjnej. Jednym z celów, jakie stawia sobie fundacja jest praca na rzecz dzieci osieroconych. – Na co dzień mamy kontakt z dziećmi, młodszymi i starszymi. I bez wątpienia mogę powiedzieć, że dzieci, których najbliższych dotknęła choroba onkologiczna czy inna choroba terminalna, to bardzo często zapomniani członkowie rodziny – mówi. – Rodzice, bliscy, wręcz nie doceniają potrzeb emocjonalnych dzieci, i tych młodszych i tych starszych.
Dlaczego? Powodów jest wiele. Chęć oszczędzenia przykrych przeżyć to bez wątpienia jeden z ważniejszych, ale ukrywanie przed dzieckiem poważnej choroby może być spowodowane własnym lękiem przed zmierzeniem się z trudnym tematem, chęcią odłożenia rozmowy na później, brakiem wiary w to, że rozmawiając z dzieckiem będzie się umiało właściwie zachować. To wszystko sprowadza się do wspólnego mianownika: wielu rodziców jest przekonanych, że dzieci nie muszą wiedzieć.
- A jest wręcz odwrotnie. Dzieci muszą wiedzieć. Bo poważna choroba trwa w czasie i zmienia sposób funkcjonowania całej rodziny, przede wszystkim samego pacjenta. Dziecko odczuwa niepokój wywołany zmianą, którą widzi i w której uczestniczy, a nie rozumie jej powodów – tłumaczy psycholog. W dziecku gaśnie poczucie bezpieczeństwa, z którym powinien być kojarzony dom i rodzina, a pojawia się nieufność wobec najbliższych. – Na podstawie relacji z naszymi podopiecznymi mogę stwierdzić, że dzieci, które otrzymały od najbliższych możliwość uczestniczenia w chorobie rodzica, potem, w sytuacji skrajnej, czyli podczas żałoby, radzą sobie znacznie lepiej, niż te, przed którymi ukrywano prawdę – podkreśla Agnieszka Paczkowska.
Dziecko, które zna sytuację, czuje się częścią rodziny, jej ważnym elementem. Nie ma poczucia, że zostało odtrącone, oszukane. Ma czas na oswojenie się z emocjami. Ma (lub miało) szansę na spędzanie czasu z chorym (lub wręcz odchodzącym) rodzicem. Takie dziecko w znacznie mniejszym stopniu jest narażone na najtrudniejszy scenariusz żałoby – czyli utknięcie pomiędzy jej etapami, kiedy całymi miesiącami (czasami latami) nie można się pogodzić ze stratą.
Psycholog podkreśla, że rozmowa o trudnej sytuacji w rodzinie, jaką jest choroba w fazie terminalnej, należy się wszystkim dzieciom, które są w stanie cokolwiek zrozumieć – zarówno kilkulatkom, jak i nastolatkom. - Małe dzieci reagują w różny sposób. Słyszą, że mama musi iść do szpitala i pytają, czy mogą iść pobiegać. To nie znaczy, że nie usłyszały co się do nich mówi, czy że to dla nich nie jest ważne. Rodzice powinni dziecko obserwować, wracać do tematu, oczywiście na miarę możliwości dziecka. A przede wszystkim – dobrze się wsłuchiwać w to, co ono mówi, o co pyta – podpowiada psycholog.
Wielu rodziców, paradoksalnie, najbardziej obawia się rozmów ze starszymi dziećmi, z nastolatkami. - Syn jakoś to przyjął, ale martwiłam się też, żeby nie odbiło się to na jego ocenach w szkole, bo dojrzewanie to taki trudny czas, nie chciałam, żeby mi nie „popłynął” gdzieś czasem – to fragment relacji innej pacjentki, zaczerpnięty z raportu „Choroba nowotworowa – doświadczenia pacjentów”.
Psycholog przestrzega jednak rodziców przed strategią zatajania prawdy dlatego, że dorastające dziecko ma egzaminy, zaplanowany wyjazd na obóz czy upragniony koncert. - Nastolatek to już nie małe dziecko, ale jeszcze nie dorosły. Tym bardziej nie można bagatelizować jego emocji, bo po stracie z tych nastolatków wychodzą właśnie małe dzieci, niepogodzone z losem, zbuntowane, złe na cały świat i na bliskich – tłumaczy. Nastolatek ma prawo nie tylko do wiedzy o chorobie, ale także jej możliwych konsekwencjach, również tego, że najbliższa osoba może umrzeć. Nie znaczy to, że trzeba wyjaśniać „prawie dorosłemu” dziecku cały proces leczenia (choć i tak wiele rzeczy może się dowiedzieć, czytając Internet), ale nie ma miejsca na półprawdy czy spłycanie problemu.
Szczerość w rodzinie, zarówno między dorosłymi jak między dorosłymi i dziećmi, jest fundamentem nie tylko zdrowych relacji, ale też – o czym często się zapomina – procesu leczenia. – Choroba nowotworowa to sytuacja skrajnie kryzysowa. A w kryzysie ogromną rolę odgrywa możliwość odreagowania emocji. Chory nie może udawać, nie może „próbować być dzielny”, ukrywać co czuje, że się boi, że go boli, że potrzebuje wsparcia – podkreśla Agnieszka Paczkowska. Jeśli sytuacja w domu przypomina teatr, domownicy przestają ze sobą rozmawiać, dzieci są wysyłane z domu a to do rodziny, a to na kolonie, mnoży się zajęcia pozalekcyjne w czasie roku szkolnego. Najbliżsi oddalają się od siebie. Brak autentyczności zabija to, co w takiej sytuacji jest najpotrzebniejsze – czyli autentyczną bliskość.
Ile powinno wiedzieć dziecko o chorobie rodzica? – Wystarczająco dużo – mówi psycholog.
Jak radzić sobie z rozmową?
- Jeśli dziecko nie zadaje pytań, informować je o sytuacji w sposób ogólny.
- Podążać za potrzebami dziecka, wsłuchiwać się w sens jego pytań.
- Nie ukrywać łez, ale unikać przy dziecku skrajnych emocji.
- Opowiadać o tym, co się dzieje, przekazywać informacje takie, które dziecko zrozumie.
- Nie ukrywać stanu faktycznego, nigdy.
Jedną z form wsparcia dla rodzin dotkniętych chorobą terminalną oraz żałobą po śmierci bliskiej osoby, którą proponuje Fundacja Hospicyjna jest portal tumbopomaga.pl – skierowany zarówno do osieroconych dzieci (również tych starszych), jak i ich bliskich oraz nauczycieli i pedagogów. Fundacja prowadzi też szkolenia – na razie na terenie Gdańska, gdzie mieści się jej siedziba – dla psychologów i pedagogów, którzy w szkołach czy poradniach psychologiczno-pedagogicznych mogą się stykać z dziećmi przeżywającymi ciężką chorobę lub śmierć rodzica.
– Wiemy, ze odpowiednio przygotowany dorosły, w rodzinie i w szkole, jest w stanie pomóc dziecku przejść proces żałoby, a jednocześnie wychwycić te osoby, które wymagają wsparcia specjalisty – psychologa. Chcemy stworzyć całą sieć instytucji, do których będzie można się zwrócić w przypadku żałoby powikłanej – mówi Agnieszka Paczkowska.